Za drugim razem był Wiedeń, kilka lat później. Wtedy mało zobaczyłam, raptem kilka skwerów i polski kościół.
Natomiast niezapomniane wrażenie zrobiła na mnie genialna architektura Friedensreich Hundertwassera,
kiedy zatrzymaliśmy się na drodze wiedeńskiej na krótki postój.
Stamtąd udaliśmy się na Węgry i po drodze zachwycałam się niezwykłą geometrią uprawnych pól.
One były tak równo zasiane, jakby ktoś te hektary narysował na kartce, precyzyjnie jak od linijki.
Mam nadzieję, że jeszcze nadarzy się okazja, by szerzej poznać ten ciekawy kraj.
Powrót do galerii głównej